Przemyslaw Brojewski

Deszcz

(wersja dla kaktusowców)


    A mówiłem, wyżej te chałupki stawiać, 50 metrów nie wystarczy - to nie. Bo panna Enid chce mieć blisko do wody, czyścioszka jedna. To teraz masz tak blisko, że bardziej nie można.
    Cholera jasna, wszystko mokre, żarcie woda zabrała i nawet ruszyć się stąd nie ma jak, bo prąd za silny.
    A to paskudztwo leje się z nieba i leje i wcale nie ma zamiaru przestać.
    Po diabła wyniosłem się z polany? U Kaktusa było całkiem nieźle, może nawet już powyjmowali ze Statku różne cudeńka i mają Telewizję i elektryczne flippery? A my tu pływamy....
    Jak tylko skończy się ten piekielny deszcz, wracam na polanę. Może coś wezmę ze sobą, żeby się wkupić, nie po to przecież wracam, żeby żebrać... Ten materiał z roślinek, co go tkali przez parę miesięcy, powinien wystarczyć...
    
     I tym optymistyczneym akcentem zakończymy deszczowe rozważania ostatniej anarchistycznej świni.
[6 lipiec 1997]
HIsTorie

--- --- ---

Plik utworzony: 12-06-2000
Ostatnia modyfikacja: 15-01-2003
Copyright (c) 1997-2003 Przemysław Brojewski